niedziela, 29 listopada 2015

7. Znasz moje myśli, nawet gdy ja ich nie znam

 Minął miesiąc od rozmowy Louisa z dyrektorem, a Ślizgon nie opowiedział nic o tym swoim przyjaciołom. Nie wiedział po prostu, co miał im powiedzieć. Pomijając wzmiankę o jego pocałunku z Harrym, który widział profesor Doof, wiedział, że musi przekazać im informacje na ten temat, aby mu pomogli. Sam sobie z tym nie poradzi. Chodził po szkole zniesmaczony ciągłymi kłótniami, nienawiścią, odbieraniem i dodawaniem punktów na siłę oraz tym, że pozostali Ślizgoni ciągle męczą go o to, że przyjaźni się z Gryfonami.
 Żeby wiedzieli, że w jednym się zakochałem, myślał za każdym razem, gdy Amy lub Monic poruszały ten temat. Jednak Jade była w o wiele gorszej sytuacji, gdy koleżanki z jej pokoju śmiały się, że Niall to idiota, pochodzący z mugolskiej rodziny i nie ma przed nim przyszłości, bo on nawet nie znajdzie sobie dobrej pracy. Nie raz próbowali zeswatać Jade z Louisem, który był jednym z lepszych uczniów. Nie bez powodu chciał zostać aurorem, prawda?
 - Słuchaj Lou.- powiedziała mu któregoś dnia, gdy siedzieli w bibliotece, aby napisać wypracowanie na zielarstwo. Dziewczyna pomagała mu w tym, bo bardzo lubiła ten przedmiot i po ukończeniu Hogwartu planowała z Danielle założyć sklep z magicznymi miksturami. Louis przekreślił ostatnie zdanie, ciężko wzdychając. Podniósł wzrok na przygnębioną Ślizgonkę, która stukała czarnymi paznokciami o blat ławki.- Ja kocham Nialla. Bardzo. I nie wyobrażam sobie żyć bez niego.- dodała, a do jej oczu napłynęły łzy. Otarła je wierzchem dłoni i zabrała pergamin chłopakowi, aby poprawić to, co napisał.- Tylko czemu oni tego nie mogą zrozumieć?- powiedziała ciszej.- Czemu pałają taką nienawiścią, gdy mogą kochać?
 I jeśli Louisowi wcześniej nie zaświeciła się czerwona lampka, to właśnie teraz go olśniło. Jednak tylko odchrząknął i pogłaskał dziewczynę po włosach.
 - Nie widzą tego, co ty w nim widzisz i co widzimy my.- wytłumaczył jej, uśmiechając się delikatnie.- Rozmawiałem z nim ostatnio szczerze. Tak po prostu przeszliśmy się po błoniach, bo potrzebował męskiej rozmowy. To zostało między nami, oczywiście, bo jako jego przyjaciel nie powiem na niego nic. W końcu mi ufa, prawda?- zapytał retorycznie, a Jade mimowolnie kiwnęła głową.- Ale jedyne co ci mogę powiedzieć to to, że kocha cię bardzo mocno i nie przejmuje się tymi obelgami. Nie zostawi cię, nie ważne co mówią inni.- Lou złapał dłoń dziewczyny. Czasem czuł się jak jej starszy brat, bo chciał się nią opiekować i pilnował jej, aby nigdy nie stała jej się krzywda. 
 Złapali kontakt w pierwszej klasie, gdy ona jako pierwsza została przydzielona do Slytherinu, a tuż po niej Louis. Usiedli obok siebie i zaczęli się śmiać z chłopaka, który potknął się o stopień. Każdy przypuszczał, że będą razem, jednak Tomlinson wiedział, że nigdy jej nie pokocha, tak jak inni tego oczekują. Ona natomiast od początku czuła coś do zwariowanego Irlandczyka, który często przynosił jej jakieś durne przedmioty, które wybuchały, albo wydawały dziwne dźwięki w środku nocy. Jade to się podobało, podczas gdy ktoś inny wkurzyłby się na Nialla, wyzywając go od najgorszych.
 - One nie widzą tego, że jest czuły, kochany, zabawny i troskliwy. Niall kocha zwierzęta od małego i jestem pewny, że to przy nich będzie pracował, więc nie masz co się martwić o przyszłość, Jade.- dodał wtedy i dziewczyna jakby się uspokoiła i przestała drążyć temat.
 To było jakoś tydzień wcześniej. Obecnie Lou stał na zimnie i zajmował się opisywaniem wszystkich magicznych zwierząt i ich podkategoriami. Hagrid uznał, że ich troszkę sprawdzi przed OWUTEMAMI, a Lou pozapominał połowę rzeczy przez te lata i połowę pergaminu zostawił pusty. Najlepiej wyszło mu opisanie testrali, które uwielbiał. Znał też klasyfikację Ministerstwa Magii oraz centaura i hipogryfa. Wiedział, że Gryfoni, którzy miel rano ONMS wraz z Puchonami, mieli o wiele łatwiejsze pytania. W dodatku mieli też Nialla i Harry'ego dla których ten przedmiot był bardzo ważny. Dla Horana z wiadomych powodów, a dla Styles'a tylko ze względu na to, że marzył o karierze Uzdrowiciela. Oni zawsze wypytywali się Hagrida o wszystko, co potem może im się przydać. Lou westchnął ciężko i spojrzał się w stronę cieplarni, z których właśnie wychodzili jego przyjaciele. Zauważył wśród nich Harry'ego, który szedł za rękę z jakąś niską blondynką z domu borsuka. Louis zacisnął pięść, odwracając się z powrotem w stronę wielkiego psa, który był najlepszym przyjacielem pół-olbrzyma. Ślizgon poczuł, że ktoś się w niego wpatruje, więc wzrokiem zaczął szukać Liama. Skąd wiedział, że to on? Ponieważ Zayn i Perrie byli zbyt zajęci sobą, żeby na niego zwrócić uwagę. Krukon przyglądał mu się uważnie, spod przymrużonych powiek. Lou przełknął ślinę, widząc jak Payne wyciąga różdżkę i kieruje go w stronę chłopaka. Ślizgon otworzył szeroko oczy, nie wiedząc, co ma robić. Nie trwało to długo, ponieważ upadł na ziemię, trzęsąc się z uporczywego bólu głowy. Łzy ściekały po mu policzkach, a jego wspomnienia wysunęły się na wierzch.
 Spotkanie Harry'ego w domu Zayna, gdy uśmiechali się do siebie szeroko.
 Kupowanie Darcy i  przekazanie jej nowemu właścicielowi, który był wniebowzięty małym kociakiem.
 Przytulanie się na Mistrzostwach Świata, gdy Lou poczuł, że czuje coś do młodszego chłopaka. 
 Ich nocne rozmowy w domu Zayna, w szkole, na wycieczkach. Przytulanie się, ocieranie o siebie rąk, skryte uśmiechy.
 Jak jego patronus zmienił swoją postać, przypominając wilka, w którego zamieniał się Harry.
 Medalion, który zaświecił po kontakcie z Louisem.
 Ich pocałunek.
 I, oh. Coś czego Lou nie pamiętał dokładnie. Jak spędzili wspólną noc. Lou mimo iż czuł przerażający ból, zarumienił się, ponieważ Liam to widział. Ślizgon wziął głęboki oddech i otworzył oczy, widząc przed sobą Zayna, Parrie i Hagrida. Tommo był blady i rozkojarzony. Nagle zrobiło mu się niedobrze, więc podniósł głowę i przechylił się na bok, zwracając wszystko z obiadu, który zjadł ledwo godzinę wcześniej na buty swojego nauczyciela. Hagrid nie zwracając na to uwagi, podniósł Tomlinson i zaczął iść w kierunku zamku.
 - Wracać do dormitoriów!- ryknął. Louis zauważył w oddali Liama, który ściskał usta w wąską linię i szedł powoli za zmartwionymi Zaynem i Perrie. To była ostatnia rzecz, jaką widział chłopak, zanim stracił przytomność.
 Louis obudził się wieczorem, gdy jego wszyscy przyjaciele byli po lekcjach. Harry siedział na jego łóżku, trzymając jego zimną dłoń, Niall siedział na krześle, z Jade siedzącą na jego kolanach, Zayn i Ed rozmawiali z panią Sprause, stojąc trochę dalej, a Liam ze zmarszczonym czołem oglądał obrazy zza okna, nie odzywając się ani słowem. Nikt nie zauważył tego, że Ślizgon otworzył oczy.
 - Hej...- odezwał się szeptem, a wszyscy na niego spojrzeli. Lou zauważył wielki uśmiech na twarzy Styles'a. Tomlinson odwrócił się od niego, starając się nie myśleć o tym, jak mocny jest uścisk chłopaka na jego dłoni. Zayn z Edem podeszli do niebieskookiego, z ulgą wymalowaną na twarzy.
 - Jak się czujesz?- zapytał Malik. Lou wzruszył ramionami, ukradkiem patrząc na Payne'a, który nie odrywał wzroku od krajobrazu za oknem.
 - Jak to w ogóle się stało?!- zapytała zdenerwowana Jade, wymachując rękoma.- Przecież czułeś się dobrze na początku lekcji! Na obiedzie jeszcze rzucałeś w Krukonów pulpetami!- wszyscy zaczęli się śmiać, a Liam odchrząknął. Każdy na niego spojrzał. Lou przełknął ślinę, widząc uśmiech na jego twarzy.
 - Louis, chyba masz nam coś do powiedzenia, hm?- powiedział, a Tommo jakby pobladł. Przyjaciele popatrzyli na Liama niezrozumiale.
 - Rozmawiałem z dyrektorem.- wypalił, wiedząc, że to idealna pora na powiedzenie im tego. Tym razem to Payne nie rozumiał, o co mu chodzi.- To było równy miesiąc temu, nie poszedłem za zaklęcia. Byłem wtedy w jego gabinecie... Rozmawialiśmy o tej całej sytuacji z nienawiścią. Poprosił mnie, abym się czegoś dowiedział.- wytłumaczył im, a wszyscy wymienili zaniepokojone spojrzenia. Krukon jakby zapomniał o tym, co widział w głowie Lou i zaczął zastawiać się nad tym, o czym powiedział Tommo. Chłopak odetchnął z ulgą, gdy wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać o tym jaka to będzie przygoda. Nagle poczuł, że Harry mocniej ściska jego dłoń. Tomlinson spojrzał się na ich złączone palce, a potem na uśmiechniętego chłopaka z cudownymi dołeczkami.
 - Na razie musisz odpocząć, wiesz?- powiedział i drugą dłonią pogładził policzek starszego chłopaka. Lou zarumienił się wściekle, ale nie odpowiedział mu.- Długo tu zostaniesz?
 - Do jutra na pewno i mam nadzieję, że na tym koniec. Jutro większość uczniów wraca do domu, a ja tak czy siak miałem zostać w tym roku.- Lou odpowiedział. Harry spochmurniał, spoglądając na ich złączone dłonie.
 - Też zostaje.- odpowiada Loczek.- Odkąd Gemma nie żyje, nie chcę obchodzić świąt z rodziną.- dodaje.- Chociaż Anthony nawet nie pamięta, jak wygląda jego starszy brat.- Gryfon śmieje się sztucznie.- Zostaniemy we dwóch, bo reszta wraca do siebie, prawda?- pyta Hazz, zapominając o swoich wcześniejszych słowach.
 - Tak. Niall zgarnia Charlotte i Theo do domu. Zayn jedzie do Perrie. Na Eda, Williama i Dominica rodzice mają czekać na King's Cross, bo wszyscy lecą do Szwajcarii. Liam wraca, a Sylvia zostaje... no i Jade z Jonatanem niby też wracają do domu, ale nie wiem czy Jade nie będzie chciała spędzić świąt u Nialla. Danielle zostaje, ale Johny'emu kazała wrócić do domu.- mówi Lou, wyliczając swoich przyjaciół wraz z rodzeństwem.
 Louis miał trzech starszych braci, więc teraz nie przejmował się, że w szkole jest któreś z jego rodzeństwa i na niego naskarży do rodziców. Co innego było na początku, gdy Lucas chodził do czwartej klasy, a Christopher do siódmej, jak młody Ślizgon przyszedł do szkoły. Całe szczęście miał to już z głowy. Zayn miał podobnie. Jak był w pierwszej klasie, wszystkie jego siostry, oprócz Nancy i Nicole były w Hogwarcie. To był dopiero drugi rok, gdy nie było nikogo z jego rodziny w szkole.
 Niestety, jak Jade pozbyła się starszej siostry, przyszedł jej młodszy brat. Tak samo było z Liamem i Taylor. Niall był najstarszy, jego siostra była na czwartym roku, a brat na pierwszym. Ed był takim szczęściarzem, że jego mama urodziła jeszcze dwóch chłopców. Bliźniacy były na trzecim roku i starali się nie spotykać ze starszym bratem, gdyż uważali, że ich tylko zawstydza. Harry miał kiedyś starszą o 7 lat siostrę, jednak zmarła niedługo po tym jak chłopcy trafili do Hogwartu. Chłopak bardzo to przeżywał i przez ponad rok nie mógł dojść do siebie. Dwa lata temu jego mama urodziła kolejnego chłopca, którego nazwali Anthony. Młody Gryfon bardzo go pokochał, jednak za rzadko spędzał czas w domu i jego młodszy brat w ogóle się z nim nie widywał.
 - Wiem... Moglibyśmy ten czas spędzić we dwóch, no wiesz... pójdziemy w sobotę do Hogsmeade, albo ja pójdę sam i kupię nam słodycze, piwo kremowe, miód i posiedzimy weekend w Pokoju Życzeń...- powiedział, a Louis dałby sobie rękę uciąć, że młodszy się zarumienił. Serce Ślizgona zabiło szybciej. Uśmiechnął się szeroko.
 - Mamy jeszcze tydzień do Bożego Narodzenia, ale fajnie będzie spędzić czas we dwóch. Co z twoją dziewczyną?- na twarzy obu chłopców pojawił się grymas. I gdy Hazz miał mu coś odpowiedzieć, do Skrzydła Szpitalnego wpadła jakaś drobna dziewczynka w czarnych włosach, z logiem Huffleppufu na swojej szacie. Wszyscy zamilkli, patrząc na nią wyczekująco.
 - Czy jest tu H-harry Sty-yles?- zapytała, patrząc się na podłogę, która wydawała się być dużo ciekawsza, niż osoby stojące przed nią.
 - Yep, to ja.- odpowiedział Harry, unosząc rękę. Wyglądał, jakby się zgłaszał do odpowiedzi. Nie wiedział jednak, co się dzieje
 - Twoja dziewczyna prosiła mnie, żebym cię zawołała.- dodała ciszej, a Louis prychał zbulwersowany. Obserwuje swojego przyjaciela, wyszarpując swoją dłoń z jego uścisku. Harry spojrzał na niego zdziwiony, później odwracając się w stronę Puchonki.
 - Jasne. Idź do niej. Zostaw przyjaciela, gdy źle się czuje i idź pieprzyć się z jakąś laską.- warknął Ślizgon. Wszyscy jego przyjaciele, oprócz Liama ruszyli w stronę wyjścia, wiedząc, że chłopcy się zaraz pokłócą. Krukon stał z boku, obserwując całą tę sytuację.
 - Nie będę się z nikim pieprzył!- odpowiedział Gryfon cały czerwony na twarzy.- I to nie jest twoja sprawa, bo jesteś dla mnie ważniejszy, niż jakaś laska, której imienia nie znam!
 - Judith...- powiedziała dziewczyna, jednak nikt nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
 - Super, to po co dajesz jej nadzieję, skoro nawet nie chcesz poznać jej imienia?!- dodał kąśliwie Tommo, zakładając ręce na piersi.
 - Bo jestem głupi, młody i chcę się wyszaleć, a osoba, którą kocham nie zwraca na mnie uwagi, więc odreagowuję na kimś innym!- krzyknął Harry, podnosząc się i, woah, Louis się nie spodziewał takiego obrotu spraw.
 Osoba, którą kocham. To zdanie krążyło po jego głowie, niczym echo. Czy on też był taką odskocznią? Momentem zapomnienia? W tym momencie serce Ślizgona pękło na tysiąc malutkich kawałeczków, których nie połączy żadne zaklęcie. Po prostu się potłukło i już takie pozostanie.
 - Powiedz jej, żeby sobie poszła, bo jestem u najlepszego przyjaciela.- Harry zwrócił się do dziewczynki, czerwony na twarzy i z przyspieszonym oddechem.- I niech łaskawie zostawi mnie w spokoju.- dodał, gdy Puchonka stała już przy drzwiach. Loczek złapał swojego przyjaciela za dłoń, a Lou ani jej nie wyrywał, ani nie odwzajemnił uścisku. Pozostał obojętny. Choć jego głos podświadomie podpowiadał mu, żeby wyznał mu swoje uczucia - milczał.
 - Harry, powinniśmy iść.- odezwał się w końcu Liam. Styles kiwnął głową i schylił się, aby ucałować policzek starszego, po czym wstał, ruszając w stronę drzwi. Liam pochylił się do Louisa, szepcąc mu w ucho:
 - Wiesz, co widziałem. I uważam, że to jest okey. No wiesz. Jeśli serio go kochasz, to w porządku, my to zaakceptujemy. I Harry na pewno też.
 - Nie słyszałeś go, Li? Jest zakochany. Kocha kogoś, a reszta to tylko odskocznia.- powiedział płaczliwym tonem. Krukon westchnął, kładąc rękę a jego ramieniu.
 - Jesteś jeszcze taki głupiutki, Tommo. Może czegoś się nauczysz, gdy ta nienawiść nas otacza. Zrozumiesz, jak potężne jest to uczucie.- dodał, odsuwając się od chłopaka. Louis poprawił się na łóżku, widząc, jak Liam wychodzi z sali.
 Potężne?, myślał chłopak, spoglądając na zachodzące słońce. Wyciągnął spod koszulki, wpatrując się w niego i w jego cudowny blask. Głupie na pewno, ale potężne?
***
a/n.: Co tam moje robaczki? Jak rozdział? Dość przełomowy, nie sądzicie? A co uważacie o zakochaniu Harry'ego? Liam zrobił dobrze, że wtargnął się w myśli Lou, hm?
Wasza Lucy x

1 komentarz:

  1. Ich kłótnia była trochę dziwna... Nie mogę się doczekać co wymyśliłaś z tą nienawiścią domów :)

    OdpowiedzUsuń