PRZED PRZECZYTANIEM TEGO ROZDZIAŁU, UPEWNIJ SIĘ, ŻE PRZECZYTAŁEŚ ROZDZIAŁ 9!
Przez miesiąc przyjaciele odrabiali swój szlaban w każdą sobotę, wyłączając tylko jedno popołudnie, kiedy odbył się mecz Quidditcha Gryffindor przeciwko Hufflepuff. Był to już 3 mecz w sezonie i do tej pory Puchoni wydawali się być niepokonani, co niepokoiło Louisa, jednak starał się o tym nie myśleć, bo dopiero pod koniec kwietnia Ślizgoni mieli grać z domem borsuka. Jednak gdy Tommo patrzył na tabelę wyników, nie mógł powstrzymać zazdrości. Niby dopiero zagrali jeden mecz, a w lutym i kwietniu czekały ich kolejne, ale ogromne "620 punktów" obok Hufflepuffu były czymś nie do zniesienia. Podobnie uważał Zayn, który jako kapitan czuł się zawiedziony. Bardzo chcieli wygrać, mieli najlepszy skład od lat i największą konkurencją byli właśnie Puchoni.
Przez szlaban chłopców ominęły też dwie imprezy urodzinowe. Zayn, który miał swoje osiemnaste urodziny dwudziestego drugiego stycznia i Harry, który urodził się pierwszego lutego, musieli odpracowywać swoją karę za kradzież książek oraz z podejrzeniami pani minister o używanie czarnej magii, robili to dwa razy dłużej. Tak samo jak i ich przyjaciele. Z ich małej grupy teraz ta dwójka, Louis oraz Ed, który miał urodziny pierwszego grudnia, skończyli już 18 lat. No i jeszcze Jade oraz Taylor, obydwie urodzone w grudniu.
W końcu dzień po walentynkach, które każdy z chłopców spędził ze swoją dziewczyną, a Louis w bibliotece pisząc referat, mogli spokojnie zając się sprawą, którą powierzył im dyrektor. Tommo siedział już wśród książek z Perrie, wertując strony i co jakiś czas opowiadając jej jakiś dowcip. Po jakimś czasie przyszedł Liam z Danielle, a zaraz po nich Harry, który w swojej torbie ukrył śpiącą Darcy. Wszyscy spojrzeli się na niego jak na idiotę, jednak ten przystawił palec do ust.
- Ostatnio dziwnie się zachowuje. Co jakiś czas świecą jej oczy i jest niespokojna...- stwierdził, siadając obok Lou. Niebieskooki spojrzał się na młodszego chłopaka i odgarnął jeden z niesfornych loków za ucho. Kotka cicho chrapała nikomu nie przeszkadzając i póki spała, każdy ją tolerował. Tommo jednak trochę się przeraził. Medalik też świecił i palił jego skórę nie raz. Starał się tym nie przejmować, bo to w końcu magiczny przedmiot, ale zwierzę, które występuje też w mugolskim świecie? To już nie było normalne, nawet jak na tę szkołę.
- Dobra. Danielle, Perrie, pokażcie, co znalazłyście o tym uroku.- szepnął Ślizgon, aby inni uczniowie siedzący w bibliotece go nie usłyszeli, a zwłaszcza pani April, która swoimi wyłupiastymi oczami, śledziła poczynania każdego z obecnych, czy aby przypadkiem nie niszczy książek. Puchonka sięgnęła po jeden z podręczników, który chwilę wcześniej wertowała Perrie. Zaczęła szukać odpowiedniej strony, a Liam przyglądał się jej z uwielbieniem. To było zarazem urocze, ale i przesadne, aby nawet w bibliotece okazywać swoją miłość.
- Rola uczuć w rzucaniu czarów.- szepnęła Dani, przygryzając wargę. Był to tytuł księgi, którą trzymała, a strona na której była ona otwarta, wyglądała jakby ktoś ją doszczętnie spalił. Cała czarna z obdartymi brzegami i dziurą na samym środku. Przejechała palcem po stronie i powoli zaczęły pojawiać się drobne literki, które tworzyły kolejne zdania. Obejrzała się po małym gronie, zanim zaczęła czytać:
- W najsilniejszych czarach ważne są emocje, które odczuwa czarodziej,wykonujący zaklęcie bądź urok. Jeśli ktoś nie potrafi zabijać z zimną krwią, nawet wypowiedzenie formuły zaklęcia śmiertelnego może zakończyć się nie tak, jakbyśmy się spodziewali.
Jednak najważniejszym z uczuć jest miłość, która jest nie tylko pomocą w ochronie czarodzieja (tak jak w przypadku zaklęcia patronusa), ale również ochroną. W przypadku Harry'ego Pottera, znanego jako Chłopca, Który Przeżył, miłość jego matki odbiła nawet zaklęcie Sami-Wiecie-Kogo, dzięki czemu mógł on zostać pokonany po latach, gdy Harry Potter dorósł.
Kolejnym silnym uczuciem jest nienawiść, która od miłości różni się tyle, że ją można wyczarować. Aby skłócić dwóch przyjaciół nie trzeba magii, jednak im większe jest grono osób, na które próbujemy rzucić urok, tym potrzeba większych umiejętności oraz urazu do osoby, którą kiedyś się kochało. Często ta osoba jest wśród tych, które potem działają pod wpływem czarów. Zaklęcie odiumexponentia jest zaklęciem niewerbalnym, ma kolor szary bądź czarny i jest urokiem długotrwałym, które potem ciężko pokonać. Rzadko kiedy ktoś z grupy, na którą rzucono urok, wykazuje się "normalnym" zachowaniem, to jest nie pała do wszystkich nienawiścią, ma takie same zachowania jak do tej pory, bądź prowadzi z kimś bliższą relację (przyjaźń, miłość), jednak zdarzają się takie przypadki.
Danielle skończyła czytać, białe literki zniknęły tak szybko jak się pojawiły, a podręcznik samoistnie się zamknął. Mulatka jakby pobladła i wtuliła się w Liama. Jej gęste loki jakby zasłoniły jej całą twarz, a szata wydawała się być za duża. Dani wyglądała na taką drobną w tamtym momencie, jakby bała się, że to co przeczytała zaraz zmieni ją w nienawidzącą wszystkich dziewczynę.
- Nigdy nie słyszałem o tym zaklęciu.- stwierdził Harry po chwili milczenia, na co wszyscy zgodnie mu przytaknęli. Gryfon złapał leżącą na ławce dłoń Louisa i uścisnął go mocno. Ślizgon zarumienił się, bo wiedział, że jego przyjaciele na to patrzą, a zwłaszcza Liam, który do tej pory nie wypytywał się Louisa o to, co zobaczył w jego głowie kilka miesięcy temu. I miał nadzieję, że tak zostanie.
Pięcioro przyjaciół siedziało w bibliotece przez półtorej godziny i do pory mieli tylko fragment, który znalazły Perrie z Danielle przed miesiącem, gdy dyrektor wysłał je, aby pracowały w bibliotece. Po jakimś czasie zaczęli rozmawiać i przestali szukać informacji o tym zaklęciu, a nie chcieli wypytywać się o niego żadnego z nauczycieli. Chcieli tu wrócić kolejnego dnia, a na razie zastanawiali się nad OWUTEMAMI, które zbliżały się wielkimi krokami. Danielle z Liamem co jakiś czas całowali się ukradkiem, na co Perrie prychała zazdrośnie, bo Zayn nie mógł z nią tutaj siedzieć. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jak usiądą w dziesięć osób, to każdy będzie zastanawiał się, co oni właściwie robią i wyglądałoby to podejrzanie. Dlatego oprócz dziewczyn, które znalazły ten fragment, poszedł właśnie Louis, Harry i Liam, czyli jedni ze zdolniejszych uczniów w ogóle w ich roku. Tommo w pewnym momencie zapomniał się, bo w towarzystwie Loczka wszystko inne wydawało mu się tak odległe. Nie zwracał na nic uwagi, gdy bawił się włosami Harry'ego, czy jak się do niego przytulił, albo jak młodszy objął go ramieniem. Nie widział jak jego przyjaciele wymieniają spojrzenia między sobą, kryjąc delikatne uśmiechy. Liam szturchnął delikatnie Danielle, która od razu wiedziała, o co mu chodziło.
- Słyszeliście, że Madison Way.- Dani spojrzała wymownie na Harry'ego, który uniósł brew do góry. Madison była jego pierwszą dziewczyną, umawiali się na czwartym roku i to chyba był jeden z jego dłuższych związków i może nadal by trwał, gdyby dziewczyna nie stwierdziła, że nie jest gotowa na poważny związek. Lou spiął mięśnie. Nie lubił słuchać o byłych dziewczynach jego Harry'ego. Zmrużył oczy i przyjrzał się Puchonce.- Ujawniła się. Ma dziewczynę. W dodatku są razem jakieś dwa lata.- powiedziała z uśmiechem na twarzy, a Lou spadł kamień z serca. Odwzajemnił gest Dani i wtulił się mocniej w Gryfona.
- Awh, to słodkie. Ważne, że jest szczęśliwa.- skomentował niebieskooki, unikając spojrzenia Liama. Krukon odchrząknął i poprawił się na krześle, cały czas gładząc dłonie swojej dziewczyny.
- Co o tym myślicie?- spytał.- W sensie o takich parach.- dodał. Louis wzruszył ramionami. Nie chciał się wypowiadać się o swojej orientacji, a Payne na pewno wiedział, jakie miał zdanie na ten temat.
- O homoseksualnych parach, tak Li?- upewnił się Harry, a wszyscy na niego spojrzeli. Ślizgon odsunął się od niego zawczasu, żeby nie było nic niezręcznego, jeśli młodszy wyśmieje Mads. Styles jednak się uśmiechnął i spojrzał po wszystkich.- Miłość to miłość. Miłość jest równa.
I te słowa wywarły na Lou podwójne wrażenie, no bo wow! Wie, że Harry nie odrzuciłby go jego orientacje, jeśli by się w końcu przyznał, oczywiście nie mówiąc nikomu, w kim jest zakochany. Ale to co było w tym najważniejsze to to, że po tych kilku słowach na głowę Gryfona spadła mała, cieniutka książka, która musiała znajdować się na jednej z górnych półek. Wszyscy spojrzeli na księgę, która leżała teraz przez Stylesem. Chłopak rozmasowywał sobie głowę, bo mimo gęstych włosów, trochę to zabolało.
- Wow Harreh, jak ty to zrobiłeś.- Lou popatrzył na chłopaka, który wzruszył ramionami, ale z zaciekawieniem patrzył na ich znalezisko. Czarna okładka, na której nie widniał żaden tytuł, nie była podpisana. Lou przekartkował jej zawartość.- Wygląda jak zeszyt.- stwierdził.
- Jak co?- zapytał Liam, który jako czarodziej czystej krwi nie znał się zbyt na mugolskich rzeczach. Ślizgon westchnął i podniósł książkę do góry.
- Zeszyt to taki jakby dziennik, który zabierasz do szkoły, ale nie piszesz tam swoich przeżyć, tylko referaty, prace domowe, jakieś ważne informacje, o których mówi nauczyciel, ale nie ma ich w podręczniku. My mamy za każdym razem nowy pergamin, a mugole jeden zeszyt na dłuższy czas. W środku są linijki lub kratki, żeby równo pisali.- wytłumaczył Krukonowi Harry. Louis kiwnął głową, Otworzył na pierwszej stroni i od razu zauważył, że coś jest nie tak. Literki ciągle zmieniały swoją kolejność, zanim ktokolwiek zdążył odczytać choćby jedno słowo.
- Harry, na co czekasz?! Zrób coś z tym!- pisnęła Perrie, a Gryfon spojrzał na nią zaskoczony.
- Ja?! Czemu ja?!
- Bo ty to znalazłeś, głupku.- odrzekła, przesuwając książkę w jego stronę.- Skoro zareagowała na wzmiankę o miłości, to może pomyśl o osobie, którą kochasz. Nie wiem, o mamie, tacie, babci.
- No dobra...- odpowiedział i położył dłoń na jednej ze stron. Przymknął oczy, a po chwili na kartce litery się zatrzymały, tworząc rozsypankę. Harry spojrzał na to, a potem przepraszająco na Louisa, palcami nadal dotykając papieru. W tym momencie książka jakby znów ożyła, a litery powoli szukały swojego miejsca, tworząc tekst. Lou uśmiechnął się i przyciągnął do siebie Gryfona, aby go przytulić.
- Jestem z ciebie dumny.- powiedział Ślizgon.
- Chłopaki, skupcie się.- powiedziała Perrie, po czym zaczęła czytać tekst. Każdy czekał, aż znajdzie coś, co mogłoby się im przydać. W końcu na jej twarzy rozkwitł wielki uśmiech.- Mam!- powiedziała i położyła książkę na środku, aby każdy mógł przeczytać.
W książce pt. "Rola uczuć w rzucaniu czarów." jest mowa o bardzo silnym zaklęciu nienawiści, mianowicie o zaklęciu odiumexponentia. Więcej o samym zaklęciu nie będziemy pisać, jednak warto wspomnieć o tym, jak można się przed nim uchronić. Miłość jako najsilniejsze przeciw zaklęcie daje ochronę dla osoby, którą ktoś kocha. Często z wzajemnością, jednak o tym mogą nie wiedzieć. Zakochanie jest bardzo ważne w tym przypadku, ale ma również wartość symboliczną. Warunek jest jednak prosty, nie może to być zwykły związek lub zauroczenie, tylko potężne uczucie. Aby zdjąć z kogoś zaklęcie, trzeba znaleźć źródło problemu, to jest czarodzieja, który rzucił urok. Nie wystarczy go pokonać, ale także ofiarować mu przedmiot, który należał lub należy do osoby, którą darzył uczuciem, a teraz żywi do niej urazę.
~B.D & C.M
- Na brodę Merlina.- odezwał się Liam, gdy wszyscy skończyli czytać. Zamknął książkę i schował ją do swojej torby tak szybko, aby nikt nie zauważył, że ją miał. Pani April akurat przechadzała się między półkami, więc nie mogła dostrzec kradzieży księgi, o której nawet istnieniu mogła nie wiedzieć.
- To niesamowite...- powiedział Lou.- Jesteśmy o krok dalej niż do tej pory. I wiemy jak to zwalczyć... Nadal pozostaje kwestia, aby dowiedzieć się kto za tym stoi i kogo on kochał.
- Będziesz musiał pójść do dyrektora, Loueh.- dodał Hazz.- Ty masz z nim najlepszy kontakt i jestem przekonany, że to jego dotyczy cała ta sprawa, więc on nam musi pomóc...
- Harreh...- zaczął Ślizgon niepewnie.- Czemu sądzisz, że dyrektor jest w to zamieszany? Jest potężny, inteligentny, ale wątpię...
- Louis, Harry ma chyba rację.- odezwała się Danielle.- Przyjrzałeś się temu, co czytałeś? To było pismo dyrektora. A ten podpis? B.D to musiał być Brian Doof, tylko nie wiadomo kim była ta druga osoba.
Louis zamarł. Oni mieli rację. To co znaleźli, było wytworem profesora Doofa i kogoś, kto wraz z nim chodził to szkoły. Może jego dziewczyna lub przyjaciel? Ktoś z kim miał dobry kontakt i był równie zdolny, jak sam Brian.
- A ta cała C.M mogła być jego dziewczyną, którą zranił i porzucił.- dodała Perrie.- Albo się rozstali, a ona teraz się mści.
- Ale skoro napisała z dyrektorem tyle informacji na temat różnych uroków, to znaczy, że nie jest głupia.- powiedział Harry.- Wiedziała, że w szkole znajdzie się ktoś, kto jest zakochany i to go uchroni przed czarem.
- Nie spodziewała się jednak, że ktokolwiek pomoże dyrektorowi i odnajdzie tę księgę.- dodał Louis.- Nawet jeśli chroni go miłość.
Wszyscy przez chwilę milczeli, zastanawiając się nad wszystkim, czego się dowiedzieli. Musieli teraz wziąć się w garść, aby pomóc szkole zanim Ministerstwo zwolni profesora Doofa. Każdy z nich wiedział, że to nie jego wina, że ktoś rzucił ten urok, jednak Ashley Mai uważała zupełnie inaczej.
- Louis, Harry, nie chcecie nam czegoś powiedzieć?- zapytała w końcu Dani, a chłopcy się na nią spojrzeli.
- Co masz na myśli?
I znowu mówili w tym samym czasie. Dla nich było to już tak normalne, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Miłość chroni przed nienawiścią. Wy nie jesteście pod wpływem czaru, to znaczy, że obaj jesteście zakochani. Pytanie pozostaje: w kim?
Louis zamarł i popatrzył na uśmiechniętą Danielle. Czyżby Liam jej powiedział? Potem poczuł, że medalik robi się gorący, jednak nie wypala mu skóry jak zawsze, tylko jest przyjemnie ciepły. Niezręczną ciszę przerwało głośne miauczenie Darcy, która musiała wybudzić ze snu. Pani April usłyszała kotkę i od razu znalazła się przy ich stoliku, wyganiając wszystkich z biblioteki. Louis starając się zapomnieć o komentarzu Dani, od razu ruszył w stronę lochów, aby opowiedzieć Zaynowi o tym, co znaleźli i nie skupiać się na swoim uczuciu do Harry'ego.
Uczuciu, które go uratowało.
***
Zaklęcie odiumexponentia - (z łaciny, odium - nienawiść, exponentia - zaklęcie) inaczej zaklęcie nienawiści, które na potrzebny fanfiction sama wymyśliłam.
***
a/n.: ta... rozdziały miały być częściej, ale całe święta źle się czułam i nie miałam głowy do pisania :( Wybaczcie. Jak wam się do tej pory podoba? Nie za nudno? Jest godzina 8:30, a ja to piszę od godziny 4... nie mogłam spać, więc piszę to dla was. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba C:
Wasza Lucy x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz